Ostatni weekend minął mi pod znakiem dziwienia się. Odwiedziłam miejsce, które znałam ze służbowych opowieści. Jakiś czas temu mój Pracodawca wykonywał zlecenie w tamtej okolicy i miejsce to kojarzyło mi się głównie ze sporą fabryką, która zapracowała sobie na złą sławę, bo chodziły słuchy, że zanieczyszcza środowisko. Zakład ów opisywany był przez moich kolegów i koleżanki jako imponujący moloch w środku miasta, istny Mordor rodem z tolkienowskich opowieści.
Piątek rano, wyjeżdżamy o 7.00, mknę autostradą A4 do Wrocławia, przejeżdżam obwodnicą miasta po nowym (moim ulubionym) moście, który sprawia, że czuję, że mieszkam w naprawdę zacnym europejskim państwie (ale tylko przez chwilę, bo za moment sielanka komunikacyjna kończy się i wjeżdżasz na dwupasmową S11, która wlecze się do Poznania). Przejechać przez ezoteryczny Poznań nie jest łatwo, szczególnie, że uderzamy w kierunku Piły i droga robi się tak jakby węższa, a ruch wzrasta wprost proporcjonalnie do kilometrów jakie zostawiamy za sobą.
Nasze miejsce docelowe znajduje się 170 km od Poznania, 170 km od Szczecina, 70 km od Koszalina i nazywa się Szczecinek.
Przede wszystkim moje wyobrażenie o Szczecinku zostało skorygowane. Nie jest to zapyziałe miasteczko, w którym jest jezioro, "zakład, którego nazwy wypowiadać nie można" i długo, długo nic. Szczecinek, to średniej wielkości miasto, które jest czyste, ma fajną przestrzeń publiczną i chyba dobrego gospodarza, bo na każdym kroku widać, że miasto jest ambitne i chce się rozwijać.
-kilometry ścieżek rowerowych (oświetlonych!). Zaczynam od tego, co mnie najbardziej interesuje. Szczecinek ścieżkami rowerowymi stoi. Ścieżka rowerowa otula jezioro Trzesiecko, ścieżki rowerowe przebiegają przez miasto i rynek. Zwróciłam na to szczególną uwagę, bo pamiętam historię znikającej ścieżki rowerowej na ulicy Krakowskiej. W Opolu ścieżki się kurczą, a szkoda.
-siłownia na powietrzu. Znamy, mamy. Tam też znają i mają.
-wrzosowiska. Znajomi powiedzieli mi, że parę kilometrów za Szczecinkiem, po drodze do Drawska Pomorskiego, w okolicach Bornego Sulinowa, znajdują się wrzosowiska. Nazywają się Wrzosowiska Kłomińskie i są największymi w Polsce i jednymi z największych w Europie. Wrzosowiska znajdują się na terenie byłego poligonu wojskowego, na którym do niedawna było pełno niewybuchów. Jako, że mam sentyment do angielskich wrzosowisk i powieści "Wichrowe wzgórza", których akcja na wrzosowiskach między innymi się rozgrywa, wybrałam się wrzosowiska zobaczyć. Muszę przyznać, że widoki po drodze na wrzosowiska są piękne. Pagórki a na nich zboża, których nazw naturalnie nie znam, zielska, które kolorem imitują lawendę, drewniane kościoły. Nie udało mi się wszystkiego obfotografować ale znalazłam fajny fotoblog o Szczecinku i okolicach. Warto pooglądać. Na wrzosowiska lepiej nie wybierać się samochodem - droga jest dosyć "bumpy" jak to mówią Anglicy. Rower będzie idealny. Acha, no i lato to nie jest najlepsza pora na podziwianie koloru wrzosowego, bo go o tej porze roku nie uświadczysz. Wrzosowiska zapraszają jesienią. Tym niemniej, jest to spory, pagórkowaty kawałek terenu, gdzie nie działają komórki, słychać tylko szum wiatru i cykanie świerszczy. Takie trochę „in the middle of nowhere”, które jest super odskocznią od „big city lights”. Teren będzie też ciekawy dla lubiących militaria. W tamtych okolicach była baza wojsk radzieckich (łącznie z osiedlami dla żołnierzy), a w Szczecinku znajdują się pozostałości bunkrów, które można zwiedzać z przewodnikiem, i myślę, że warto, bo to kawałek historii. Bardzo ciekawy wpis o poligonie i wrzosowiskach znalazłam tutaj.
-best lounge bar ever/zagospodarowane centrum miasta/baza hotelowa. Szczecinek i okolice (które przewodniki nazywają Pojezierzem Szczecineckim) to nie tylko natura. Miasto ma też swój urok. Ma też lounge bar, jakiego może mu zazdrościć nawet ezoteryczny Poznań. Piątek wieczór. Stwierdzamy, że pojedziemy sobie na piwo do miasta. Mając w głowie przeświadczenie, że w takich małych miasteczkach będzie pewno trudno o fajne miejsce gdzie można napić się piwa, skierowaliśmy swoje kroki w stronę baru o dziwnej nazwie Sintji. Wchodzimy na ogródek i piwny i zonk. Znajdujemy się nie w jednej z wielu małomiasteczkowych mordowni, tylko w stylowym lounge barze. Wystrój określiłabym jako skandynawsko-orientalny, co potwierdza później nasz znajomy, informując nas, że właścicielką Sintji jest Belgijka. W centrum "ogródka piwnego" drink bar i krzątający się, elegancko ubrani barmani. Naokoło leżaczki, pufy, bambusy, kamienne rzeźby i ... jaccuzi. Znowu musiałam trzymać szczękę.
-ale to nie koniec: jeśli nie interesuje Cię, żadne z powyższych możesz jeszcze: popływać kajakiem miedzy jeziorami Pojezierza Szczecineckiego (uwaga! Można dopłynąć do samego morza), popływać rowerkiem wodnym a la łabędź po jeziorze Trzesiecko, łowić ryby zaszywając się w jednej z wielu zatoczek jeziora Trzesiecko, iść na basen (w Szczecinku jest całkiem spory Aquapark), iść do kina, grać w tenisa na krytych kortach, iść na zakupy (w Szczecinku są 2 galerie handlowe), opalać się na miejskiej plaży albo na plaży na Mysiej, zrobić sobie ognisko na jednym z specjalnie przeznaczonych, usianych wokół jeziora miejsc, posiedzieć na ławce w parku pełnym różanych krzewów. A jak masz 60 lat i więcej to dostaniesz jeszcze różne zniżki jeśli wyrobisz sobie kartę „60 plus”. A jak to za mało, to przyjedź do Szczecinka na zlot baloniarzy albo na mistrzostwa Polski w wakeboardzie. Jest z czego wybierać.
Wynik. KO dla Szczecinka.
Mam nadzieję, że to widać jak się czyta post: zaczęłam od górującego nad miastem Mordoru. Trzy dni w Szczecinku pokazały mi, że miasto nie kręci się wokół „zakładu, którego nazwy wypowiadać nie można”. Szczecinek to znacznie więcej, choć nie da się ukryć, że Mordor jest największym pracodawcą w mieście i jest również siłą napędową zmian w gminie.
I jeszcze jedno, ważne dla tych , co nie wypuszczają z dłoni smartfona i tableta: w Szczecinku świetnie działa Internet, zarówno ten płatny jaki i w punktach Wi-Fi.
Szczecinek wysuwa się na miejsce pierwsze w moim rankingu ulubionych miast w Polsce.
-http://www.szczecinek.pl/
-http://iszczecinek.pl/
-http://e-wakeboard.pl/miejscowki/szczecinek/
-http://szlot.pl/?kategoria=16&id=18
-http://www.sapik.pl/web/?id=0
-http://www.sintji.com/
-http://www.hotelzielinski.pl/
-http://www.marcinwilk.blogspot.com/
-http://www.marekpauli.com/2009borne.htm
A to ci niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńProszę, proszę - jako były mieszkaniec opolszczyzny (Namysłowa), a teraz mieszkaniec Szczecinka bardzo miło mi czytać pochlebne opinie na temat mojego miasta, zwłaszcza, że codziennie "dokładam cegiełkę", aby Szczecinek coraz bardziej się rozwijał :)
P.S. Dzięki za podlinkowanie ;)
Cała przyjemność po mojej stronie. Coś się słyszało o tych cegiełkach :) Dziękuję za pierwszy i jakże miły komentarz. Szczecinek naprawdę daje radę. Namysłów...eh...świat jest mały.
UsuńPiękne zdjęcia- miło zobaczyć rodzinne miasto oczami innych osób :) Następnym razem powinnaś również wdrapać się na wieżę widokową w okolicach Świątek- około 20 metrów wysokości, widok zapiera dech w piersiach. W okolicy miasta jest też kilka torfowisk objętych programem Natura 2000 jako Jeziora Szczecineckie, do których też prowadzi ścieżka rowerowa, ca 42km, też warte grzechu :) Pozdrawiam ciepło ze słonecznego dziś Szczecinka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za garść informacji. Szczególnie kusząco brzmi 42 km ścieżką rowerową. Zapisuję jako "TO DO" przy następnej wizycie w Szczecinku i również pozdrawiam :)
Usuńbardzo milo sie czyta taki post o moim rodzinnym miescie:) dla mnie to miejsce gdzie zawsze wracam z ogromna radoscia:)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy szczecineczczanin powinien przeczytać i zobaczyć wszystkie zdjęcia.
Często nie doceniamy tego co mamy obok siebie, a szkoda.
Szczecinek to małe i "przytulne" miasto :)
*Mała korekta: Borne Sulinowo a nie Borne Sulimowo :)
Pozdrawiam
Kasia
A ja byłam święcie przekonana, że "Sulimowo" - dzięki za czujność.
UsuńMój Szczecinek. Moje piękne miejsce za ziemi. Zapraszamy częściej i na dłużej! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za tyle pochwał :) Pozdrawiam - mieszkanka Szczecinka urodzona w Nysie ;)
OdpowiedzUsuńOpolanie mają chyba miłość do Szczecinka we krwi :)
UsuńOoo..., mój Szczecinek innymi oczami:) Fanie czytać, że Ci się spodobał:)
OdpowiedzUsuńTo mi przypomina, że mam zaległe zdjęcia z wyprawy wokół jeziora i może powinnam je pokazać światu, mimo, ze tematyka mojego bloga zupełnie inna:)
Sądząc po zdjęciach na Twoim blogu, zdjęcia jeziora na pewno są przepiękne. Pozdrawiam utalentowaną Szczecineczczankę :)
UsuńBardzo, bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga! Wskoczył od razu na listę u mnie, a jako, że właśnie planuję rowerowo-wspinaczkowy urlop, to Twoje wskazówki bardzo się przydadzą! Pisz dalej! No i fotografuj koniecznie :)
OdpowiedzUsuńA ja płynę, płynę, tra la la la la. Dziękuję za tak miłe słowa. Prawda jest taka, że to miał być blog do szuflady, a dzięki Twojemu komentarzowi, zaczynam się zastanawiać aby nieco raźniej patrzeć na moje "zapiski".
UsuńJak miło poczytać fajny blog z postem o moim rodzinnym mieście. Bardzo ładne zdjęcia.
UsuńDrobna korekta - w okolicach wrzosowisk kłomińskich była baza wojsk radzieckich, nie rosyjskich.
Serdeczne pozdrowienia dla Opolan
Rosyjskie na Radzieckie - done!
UsuńFantastyczny, lekki, odkrywczy i pozytywny opis miejsca, w którym mieszkam od paru lat... za co ogromnie jestem wdzięczna.
OdpowiedzUsuńNie byłabym jednak sobą gdybym nie poprosiła o małe sprostowanie w tekście, a mianowicie: właścicielka Pani Charlotta jest Belgijką. Oprócz Sint Ji Lounge Bar w tej samej kamienicy mieści się Sint Ji Rooms, mały Hotel z ogromnym designem :)
Bardzo dziękuję za pozytywną energie.
Jeszcze mała korekta mojego błędu, Pani Charlotte a nie Pani Charlotta.
UsuńSint Ji Rooms również zwróciło moją uwagę - wygórowany wystrój w niewygórowanych cenach.
UsuńDziękuję za czujność - poprawka naniesiona.
Cieszę się ogromnie, że tekst sprawił tyle radości :) to głównie za sprawą Szczecinka - on się broni sam!