Pewnej niedzieli słońce podbiło kolory świata. Niebieski był lazurowym, żółty był kanarkowym, czerwony mienił się ceglastymi, makowymi i rdzawymi odcieniami. Tamtej niedzieli mój wybór trasy padł na asfalty w Stobrawskim Parku Krajobrazowym.
Miałam takie wyobrażenie o tamtych terenach w głowie: spadające liście, słońce i puste szosy. I wiecie co? Niewiele się pomyliłam.
ZWM opuszczam bez żalu. Na Górce Śmierci dzieci, rodzice, dziadkowie, wózki, rolkarze i psy. Szybko przejeżdżam mało lubiany przeze mnie kawałek z Wiejskiej do obwodnicy (Obwo – czego? – powie większość Opolan). Na skrzyżowaniu w Czarnowąsach skręcam w prawo i po kilku kilometrach widzę i czuję, co to znaczy polska złota jesień. Kolory płyną szerokim strumieniem do moich oczu, a zapach gnijących liści przypieczonych przez ciepło promieni słonecznych i doprawiony kurzem, staje się paradoksalnie moim ulubionym zapachem na świecie. Robię serię zdjęć aparatem i mózgiem. Przydadzą się podczas egipskich ciemności zimy.
Asfalt? Jak na razie nie polecam. Niby blisko Opola, a czuć szwajcarskim serem. Dopiero na drodze prowadzącej do Wołczyna, za Murowem, asfalt, jak skóra celebryty ostrzyknięta botoksem, ulega gwałtownemu wygładzeniu. Przygotuj się jednak na omijanie dziur i jazdę lewą stroną drogi. Czym jest jednak dziurawa droga w kraju gdzie każdy idealny kawałek asfaltu wzbudza emocje? Na pewno zdążyłeś się już przyzwyczaić, że ubytki w drodze kolarz rekompensuje sobie widoczkami.
Jakie one są? Miejscami masz wrażenie, że mkniesz środkiem lasu (o ile las ma jakiś środek) w jakimś wielobarwnym, liściastym tunelu. Nie ma czterokołowców, ludzie też gdzieś się pochowali. Jesteś tylko ty, słońce i spadające liście. No i Paryż, który nęci wspaniałościami ukrytymi za nazwą tak samo jak ten prawdziwy, francuski, choć zapewne ze stolicą Francji ma niewiele wspólnego. Trasa jest wybitnie płaska, i pewno mogłaby być nużąca podczas lipcowych upałów. Dlatego wybierz się na nią jesienią, tak aby docenić walory Stobrawskiego Parku Krajobrazowego – spiesz się, bo zima już za pasem straszy nas trenażerem.
Tak pieknie napisane,ze az prawie.....polubilam jesien....:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Nie było by tak ładnie gdyby nie widoczki, które mi towarzyszyły.
OdpowiedzUsuńJaka piękna, słoneczna jesień! taka lubię!
OdpowiedzUsuń