Nie neguję takiej formy spędzania wolnego czasu ale wiem, że to nie dla mnie. Bałam się okrutnie, szczególnie tego, że przez tydzień będę więźniem hotelu i hotelowego basenu. A tu niespodzianka. Taka sytuacja :) Zaczynam serię wpisów o tej wulkanicznej wyspie nie o widoczkach rodem z folderów reklamowych, a o roślinności na wyspie, która paradoksalnie nie jest roślinnością występującą na niej w naturze.
Rozejrzyj się po pokoju.
Czy na oknie kwitnie Ci hibiskus? A może z doniczki wystaje drzewko szczęścia albo popularny fikus? Na Lanzarote spotkasz te roślinki w ziemi. Hibiskus pełni funkcję żywopłotu. Fikusy mają po 3-4 metry i fajnie dają cień na basenie. Inne popularne roślinki, nad którymi piejemy z zachwytu w kwiaciarniach, rosną sobie przy drodze jak chwasty.
A wszystko „podlewane” wodą z kilometrów rurek, bo inaczej nawet sukulenty by wykitowały.
Ziemia … na wyspie nie ma ziemi jaką znamy. Są za to kamyczki zwane "lapili", które przypominają drobny żwirek. Podobno też żwirek wchłania wodę i oddaje ją z powrotem roślinkom.
O plażach, słońcu, skałach, oceanie będzie w kolejnych wpisach. Lanzarote, szczęśliwie dla mnie, to nie tylko wakacje pod palmami. Zresztą każdemu wg potrzeb :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za odwiedziny. Feel free to leave a comment...