6/11/2013

Projekt "Jajko". Początek.

Przez te upiorne deszcze przez parę dni nie wchodziłam na balkon. Uznałam, że konewka z wodą jest zbędna. Kwiatki tak czy owak zostaną podlane i to deszczówką. Pomijam fakt, że deszczówka posiada pewno pół tablicy Mendelejewa w sobie, żyjemy w czasach iście niebezpiecznych.
Weekend przyniósł częściowo bezdeszczową pogodę i wlazłam na balkon rozglądając się czy aby kwiatki nie pozdychały, czy aby ich mszyca nie pożarła (miała ucztę menda) i aby powiesić to i owo na balkonowym sznurku.

Patrzę w prawo (mam taką półeczkę drewnianą przytwierdzoną do ściany na mosiążnych wspornikach zakupionych sto lat temu na targu staroci) i...okazało się, że mam "lokatorów", którzy zupełnie bez mojej wiedzy i zgody - samowola budowlana jak się patrzy - wybudowali sobie gniazdo na mojej białej truskawce rosnącej w fioletowej doniczce. Truskawka ledwo dycha przygnieciona ciężarem gniazda i już się nie dowiem, jak wygląda owoc białej truskawki na żywo, chyba, że sobie kupię kilo na Cytrusku.

Nie mam nic przeciwko różnej maści stworzeniom, nawet mrówkę żal mi jest życia pozbawić. Zawsze jednak do głowy mi wpajano, że skrzydalci goście na balkonie to robaki, pasożyty i inne budzące grozę stwory przed którymi nic tylko brać nogi za pas. Zaraz mi się też przypominiał jeden z odcinków kulinarnych podróży Gordona Ramsey'a po ptasie gniazdo, które potem wylądowało na talerzu. Brrr. W każdym razie mam na balkonie to gniazdo, pewno z robakami a w gnieździe aż cztery jajka. Małe, zielone, nakrapiane brązowymi plamkani. Strażnik gniazda to szarobrązowy ptak o żółtym dziobie. Łypał na mnie nieco przestraszony jak robiłam mu zdjęcie. Na szczęście na moment odleciał i udało mi się sfotografować niedoszłą jajecznicę.

Wikipedia podopowiada, że na mojej fioletowej doniczce gniazdo uwił sobie kos. Z tą jajecznicą to oczywiście żarotwałam, Wiki informuje, że to gatunek objęty ścisłą ochroną w Polsce, i że los kosa nie jest wesoły. Zewsząd czycha na niego niebezpieczeństwo. Z lewa koty, kuny i inne wydry, z prawa zdegustowani właściciele ogrodów działkowych i domów z betonu. Tak więc lituję się nad losem kosa. Dostawiam mu miskę z wodą i jabłko i monitoruję codziennie czy życie rodzinne kwitnie należycie.

Dzień 6. 4 jajka. Pani kosowa pozwala na kilka fotek.

4 komentarze:

Dzięki za odwiedziny. Feel free to leave a comment...