Nauczona korporacyjnymi szkoleniami aby nie
przejmować się tym, czego zmienić się nie da (czcze gadanie heh) w najbliższej
przyszłości na horyzoncie nie widzę PRO szosy wśród moich rowerów (ale
"trzepak" szosa to co innego), nie widzę się na zawodach sportowych
(ale wyścig o puchar wójta wsi Trzepakowo to co innego), nie widzę się w PRO
ciuszkach (ale "trzepacki" trykocik jak najbardziej), popełniającą
PRO czynności w Calpe (ale wycieczka na Annaberg i z
powrotem to już co innego). Jestem "trzepak" i muszę z tym żyć.
Z drugiej jednak strony, Szymonbike, pomimo przedstawiania swojej
własnej rzeczywistości, której nie dogonię i która trochę mnie kole w oko na zasadzie "ten to ma fajnie", ma historię do
opowiedzenia i demonstruje parę poglądów, które mi bardzo odpowiadają:
-ty jesteś reżyserem swojego dnia, tygodnia,
miesiąca, weekendu. Jeśli Ci się nie udało/udało, to pretensje/gratulacje
kieruj do siebie. Fullstop;
-zamiast marnować życie na "muszę",
zacznij rozglądać się za "chcę";
-nie odkładaj życia na później (bo wpadniesz pod
tramwaj i umrzesz hehe);
-rób to, co lubisz (dopiszę jeszcze, że najpierw trzeba wiedzieć co to jest - łatwiej powiedzieć niż zrobić - pracuję nad tym).
Banały, no nie? Ale jak się tak zastanowić
i wdrożyć te zasady w krwiobieg, to życie staje się może trochę lepsze, bo zaczynasz człowieku przejmować
nad nim kontrolę, i to ty mu rozkazujesz a nie ono tobie, i to jest fantastyczne.
Jako, że ostatnio stałam się właścicielką roweru szosowego i zgłębiam mozlonie tajniki tej rowerowej sztuki, to nie umyka mi też "dyskusja" wokół hasła #Calpe vs #Sralpe. Widać nie tylko mnie, bo i Szymon umieścił wpis zgłebiający tą materię na blogu. Dla mnie cały ten szum (choć jak ktoś na FB napisał, konia z rzędem, temu kto to hasełko wymyślił), to wiele hałasu o nic. No bo o co? O to, że jeździ se chłopak po najpiękniejszych szosach - chwała mu za to - dopiszę sobie te traski do mojej kolarskiej listy życzeń i za jakiś czas odhaczę, że tam byłam. Wiadomo, troszkę smutno, że mnie tam teraz nie ma ale po co ten hejt? Dla mnie #Sralpe to taki kolarski żarcik i niech tak zostanie. A Szymon to wg mnie kolarski odpowiednik Beaty Pawlikowskiej - i jakbym musiała wybrać, to wybieram jego aby mnie motywawał, a najlepiej, żebym się sama zmotywowała.
Jako, że ostatnio stałam się właścicielką roweru szosowego i zgłębiam mozlonie tajniki tej rowerowej sztuki, to nie umyka mi też "dyskusja" wokół hasła #Calpe vs #Sralpe. Widać nie tylko mnie, bo i Szymon umieścił wpis zgłebiający tą materię na blogu. Dla mnie cały ten szum (choć jak ktoś na FB napisał, konia z rzędem, temu kto to hasełko wymyślił), to wiele hałasu o nic. No bo o co? O to, że jeździ se chłopak po najpiękniejszych szosach - chwała mu za to - dopiszę sobie te traski do mojej kolarskiej listy życzeń i za jakiś czas odhaczę, że tam byłam. Wiadomo, troszkę smutno, że mnie tam teraz nie ma ale po co ten hejt? Dla mnie #Sralpe to taki kolarski żarcik i niech tak zostanie. A Szymon to wg mnie kolarski odpowiednik Beaty Pawlikowskiej - i jakbym musiała wybrać, to wybieram jego aby mnie motywawał, a najlepiej, żebym się sama zmotywowała.
I na koniec: PRO kask wieszaj na oparciu krzesła a
nie kładź bezmyślnie na stole, "trzepaku".
Blog jak ta lala. No i nogi Szymonbike ma zacne a ja mam słabość
do takich PRO nóg w takich PRO skarpetkach.
To jest pierwszy wpis bez zdjęć - no co mam fotografować jak mamy taką #Sralpe pogodę ;)?
To jest pierwszy wpis bez zdjęć - no co mam fotografować jak mamy taką #Sralpe pogodę ;)?
Powodzenia Szymonbike.
Ja osobiście mam do niego mieszane uczucia, kiedyś uwielbiałam codziennie go czytać a teraz zapędził się trochę z tym pierdololo pt. jesteś kowalem własnego losu.
OdpowiedzUsuńBo 25 letni (bo Simone coś koło tego ma) chłopaczek, który właściwie w życiu nigdzie nie pracował i ma niewielkie życiowe doświadczenie, nie ma rodziny i jakim właściwie prawem wypisuje te brednie o tym, jak to każdy może wszystko rzucić i wyjechać co Calpe (to, jakie jest bezrobocie w Hiszpanii przemilczę) czy gdziekolwiek.
Jego ostatnie szopki na facebooku brzmią mi jak Chodakowska tylko na rowerze.
Jeszcze go nie odsubuję, ale mam nadzieję że wróci na tory świetnych postów i relacji z wyjazdów a porzuci te teksty ala Paolo Coelho.
Ja tam nie narzekam na moje #sralpe ;)
Myślę, że Szymon skrobie coś o tym Calpe prawem "wolności głoszenia swoich poglądów", tak jak ja i Ty :) PS I like your bilingual blog :)
OdpowiedzUsuńWiesz powiem ci, że mam do niego słabość i nie zabraniam mu pisania co chce ale ostatnio strasznie przynudza tymi tekstami jak to on ma najlepiej a my najgorzej :D
OdpowiedzUsuń