7/15/2014

Podróż 51. Bajka o Piątym Kole u Wozu. Zlaté Hory-Heřmanovice-(Praded)-Vidly-Videlský kříž-Červenohorské sedlo-Dlouhé stráně.

Pewnego dnia Wóz wybrał się na wycieczkę po czeskiej stronie gór. Plan wycieczki zakładał 140 kilometrową „masakrę” wśród zjazdów i podjazdów.


Podjazdy:
a) „ściana” w Heřmanovicach,
b) podjazd na Pradziada,
c) podjazd na Videlský kříž,
d) podjazd na Przełęcz Czerwonogórską (Červenohorské sedlo),
e) podjazd na Górny Zbiornik Dlouhé stráně,
f) podjazd na Przełęcz Czerwonorórską,
g) podjazd na Rejviz.

Zjazdy: tyleż samo. 

Powyższe statystyki nie robiły wrażenia na Wozie, który już na niejedną górę wjechał i z niej zjechał. Co innego Piąte Koło u Wozu, które tradycyjne wlecze się za Wozem.

Piąte Koło u Wozu, słysząc o tym ambitnym planie, zdecydowało nie brać udziału tej eksapadzie w pełnym wymiarze, odłączyło się od Wozu, wybierając okrojoną wersję wycieczki. Czytaj: bez punktu b i g. I tak Wóz pokonując bez zbędnego wysiłku „ścianę” w Heřmanovicach pokręcił w Vbrnie pod Pradziadem w stronę tej straszliwej góry, a Piąte Koło u Wozu pokręciło w stronę piekielnego podjazdu na Videlský kříž.

Wóz zwycięsko wtoczył się na Pradziad, przy czym dwa pierwsze koła Wozu osiągnęły zupełnie nowy czas wtaczania się na tą straszliwą górę: 35 min 04 sek.

Dwa pozostałe koła z lekkością równą dobrze naoliwionej maszynie stanęły na szczycie w czasie niezgorszym: poniżej 40 min.

W tym czasie Piąte Koło u Wozu kręciło ile sił przez Videlský kříž, Przełęcz Czerwonogórską w stronę Dolní nádrž (Dolny Zbiornik), bowiem bało się, że szybki Wóz zaraz je dogoni i wyprzedzi. 




Piąte Koło u Wozu choć przez chwilę chciało być pierwszym kołem, mimo, że to wbrew wszelkiej logice.

Wóz mknął z Pradziada przez Videlský kříž z zawrotną prędkością, równie szybko wtoczył się na Przełęcz Czerwonogórską z zamiarem dogonienia Piątego Koła. 
Tymczasem Pani Pogoda postanowiła pomóc nieco Piątemu Kołu u Wozu i spełnić jego marzenia o byciu pierwszym kołem. Pani Pogoda roztoczyła czarne, złowrogie chmury nad Wozem. Z chmur spadł wstrętny i zimny deszcz i zmusił Wóz do pozostania na Przełęczy. Nad Piątym Kołem u Wozu zaś Pani Pogoda roztoczyła opiekę. Ani jedna kropla deszczu nie spadła na Piąte Koło, które powolutku wtaczało się kolejnymi podjazdami aż na Górny Zbiornik, gdzie zastało go słońce, wino, Kofola i Czech grający na akordeonie.





Przyszedł czas powrotu do domu. Piąte Koło u Wozu pokonało zjazd z Górnego Zbiornika i wjazd na Przełęcz Czerwonogórską, gdzie czekał na niego Wóz. Wóz i Piąte Koło u Wozu dalej kręcili razem. Wszystko wróciło do normy. Wóz był z przodu, a Piąte Koło u Wozu z tyłu. A Pani Pogoda widząc, że tak już jest ten świat urządzony, rozgoniła chmury i zawołała Słońce, które wysuszyło mokre od wstrętnego i zimnego deszczu szosy, po to by i Wóz mógł się nacieszyć wycieczką. 



I wszyscy żyli długo i szczęśliwie i kręcili po pięknych czeskich szosach, czego i Wam, Moi Mili, życzę. Koniec. 
***

A dla tych, którzy brzydzą się bajkami, napiszę, że trasa, jaką w sobotę pokonałam zakładała taki przejazd: Zlaté Hory (zaparkowaliśmy na parkingu Penzionu U Horáka) Heřmanovice, Vbrno pod Pradziadem, Vidly, Videlský kříž, Červenohorské sedlo, Dolní nádrž, Dlouhé stráně i z powrotem. Tomek i Adam, którzy mi początkowo towarzyszyli, wybrali wariant „maksi” tej trasy, wplatając w nią jeszcze (między Vbrno a Vidly) podjazd na Pradziada. W pełnym wymiarze trasa opiewa na zabójcze 140 km, długość trasy jaką ja pokonałam liczy 120 km. Jakość szos oceniam wysoko, wyjątek stanowi zjazd z Przełęczy Czerowonogórskiej w stronę Koutów – trzeba uważać nie tylko na ubytki w asfalcie ale też zrolowane fragmenty smoły, która w założeniach czeskich speców od drogownictwa miała pewno służyć do wypełnienia licznych dziur.

Dodać należy, że widok pustego Górnego Zbiornika, z którego w ramach prac remontowych spuszczono wodę, jest niezwykły. Warto to zobaczyć, póki zbiornik ponownie nie wypełni się wodą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za odwiedziny. Feel free to leave a comment...