Święta Wielkanocne u zachodnich sąsiadów byłyby jeszcze lepsze, gdyby tylko towarzyszył mi mój rower szosowy. Tymczasem został w Opolu i na pewno bardzo cierpiał, że nie może obcować z niemieckim, perfekcyjnym asfaltem.
Ja również cierpiałam, ponieważ objechanie alpejskiego jeziora Walchensee ograniczyło się do jazdy „wielośladem”. Wokół jeziora biegnie bardzo przyjemna szosa, ruch „wielokołowy” jest niewielki; za to sporo tu rowerów i motocykli.
Trasa jest w większości płaska, choć dla ambitnych polecam podjazd drogą nr 11 od miejscowości Kochel do Urfeld. Podjazd to około 8 km, różnica wzniesień to około 300 m. Widoczki wyjątkowo piękne. Wyjeżdżasz znad jeziora Kochelsee, a kończysz męki nad Walchensee.
Mapka z trasą wygląda tak (spójżcie na te "serpentyny" pomiędzy jeziorami Kochelsee i Walchansee):
Wokół jeziora jest sporo punktów gastronomicznych, oferujących odpowiednie trunki na „kofibrejk”, kamieniste i piaszczyste plaże, a całość jest otoczona Alpami Bawarskimi. Wszystko godzinkę i trochę od Monachium. Jeśli więc jakimś cudem wyczerpaliście możliwości Monachium - warto wyskoczyć poza miasto. Tam jest jeszcze ciekawiej. Tschus :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za odwiedziny. Feel free to leave a comment...